poniedziałek, 11 listopada 2013

Two


>>>>>>>>ZWIASTUN<<<<<<<

*

 

    Idąc przez tłum czułam się jakoś inaczej. Byłam przybita, samotna. Mijałam dziesiątki ludzi którzy potrącali mnie i innych nie zwracając na to uwagi. Każdy szedł w swoją stronę. Tylko ja zatrzymywałam się przy bezdomnych proszących o pieniądze. Wrzucałam im garstkę monet i szłam dalej. Tylko ja starałam się nie potrącić innych. Tylko ja nie myślałam jedynie o sobie. Właśnie tego nie rozumiem. Dlaczego ludzie wciąż myślą tylko o sobie? Uważają, że mają największe problemy na świecie. Przecież są też inni. Bardziej skrzywdzeni przez los. Kiedy jeszcze kilka lat temu chodziłam na terapię, (na którą zapisała mnie mama) jako jedyna z grupy nie użalałam się nad sobą, że umrę. Zrozumiałam, że tak ma być. Bóg tak chce. Zabawne, że ktoś taki jak ja jest tak bardzo wierzący. Moi rówieśnicy uważają, że wiara w Boga to wstyd. Prawda jest taka, że jeśli człowiek nie wierzy w nic to wtedy jest niczym. Zwykłym oddychającym stworzeniem, które przedłuża kolejkę w miejskiej toalecie. Tacy ludzie nie są potrzebni.
    W ostatniej chwili przeszłam przez ulicę. Minęłam kilka sklepów zapraszających klientów pół nagimi modelkami. Szłam dalej patrząc przed siebie i bawiąc się kablem od słuchawek. Zamyśliłam się i nim zdążyłam zauważyć byłam już pod drzwiami szkoły. Otworzyłam ciężkie mosiężne drzwi i weszłam do środka. Podeszłam do swojej szafki i otworzyłam ją sprawnie wyciągając potrzebne mi książki. Zad moją głową zabrzmiał dzwonek i wszyscy zaczęli wchodzić do klas. Teraz stałam na korytarzu sama. Mocniej przycisnęłam do siebie moje książki i ruszyłam w stronę klasy od historii.

kilkadziesiąt minut później...

    Można powiedzieć, że wybiegłam z tej okropnej sali. Cudem uniknęłam tym samym zderzenia z Woodym. Ruszyłam w kierunku szafki i przez tłum ludzi zobaczyłam czerwone włosy mojej przyjaciółki. Obok niej stał Kyle. Podeszłam do nich i uśmiechnęłam się na powitanie.
-Jak się czujesz?- zapytała Ariana z wyraźnym zaniepokojeniem w głosie.
-Wiesz, że nie lubię kiedy o to pytasz- westchnęłam wkładając książki na miejsce. Dziewczyna szepnęła ciche przepraszam i udała, że patrzy gdzie indziej. Kyle postanowił przerwać ciszę.
-Jak było wczoraj?
-Kyle przecież byłeś na tej imprezie więc...
-Z Justinem- wyjaśnił. Ułożyłam usta na kształt 'o' i potrząsnęłam głową nie chcą udzielać mu informacji. Zaśmiał się wsadzając ręce do kieszeni.
-Nie mogło być aż tak źle
-Było- powiedziałam zatrzaskując szafkę- Bezczelnie zapytał czy jestem lesbijką!
Kyle zaczął śmiać się jeszcze głośniej zwracając na siebie uwagę większej ilości gapiów. Uderzyłam ręką w jego brzuch starając się go uciszyć.
-Mam nadzieję, że nigdy więcej go nie spotkam- fuknęłam poprawiając swoje włosy.
-Cóż wydaje mi się, że może to być trudne - na twarzy mojego przyjaciela pojawił się szeroki uśmiech. Odwróciłam się i zobaczyłam Justina rozmawiającego z jakimś chłopakiem. Wydaje mi się, że to Jaxon o dwa lata młodszy ode mnie. Wydawał się być miłym chłopcem. Wracając do Justina.. Spojrzał na mnie. Jak już wspominałam takie sytuacje są okropne. Uśmiechnął się do mnie udając, że słucha Jaxona. Mimo, że część mnie była przeciwna odwzajemnieniu tego gestu zrobiłam to. Wywołało to u chłopaka jeszcze większy uśmiech. Poczułam, że robi mi się jakoś lepiej. Poczułam ciepło rozlewające się po moim wnętrzu. Chłopak zakończył rozmowę z Jaxonem i zaczął zmierzać w moim kierunku. Wzięłam kilka głębokich oddechów zanim zdążył do mnie podejść.
-Cześć aniołku- powiedział uśmiechając. 'Aniołku' jak to ładnie brzmi. Cholera Jo ogarnij się.
-Hej
-Nie zmieniłaś zdania?
-W związku z czym?
-Z tym, że "nie jesteś lesbijką"- mówiąc to zrobił w powietrzu cudzysłów.
-Ile razy mam ci powtarzać, że nie?
-Cóż...byłabyś całkiem niezłą lesbijką- odpowiedział puszczając mi oko. Przewróciłam oczami.
-Czyli tak to jestem brzydka?
-Nie, ale jako lesbijka byłabyś gorąca, a tak to jesteś tylko ładna- podkreślił 'tylko' i zaśmiał się. Kyle i Ariana gdzieś zniknęli. Wszyscy przechodzący obok nas ludzie dokładnie nam się przyglądali. To coś dziwnego, że rozmawiam z chłopakiem? Westchnęłam. Justin robił się bardzo irytujący.
-Co robisz dzisiaj wieczorem?
-Idzie ze mną i innymi do StripArena.- nagle obok nas pojawiła się Meredith ratując mnie z tej nieprzyjemnej sytuacji. Kiedy dotarły do mnie jej słowa zmarszczyłam czoło.
-Nie chcę tam iść.
-Dlaczego?- ku mojemu zaskoczeniu pytanie padło ze strony blondyna.
-To głupie miejsce i dzieją się tam dziwne rzeczy
-Wpadnij. Może się tam spotkamy
-Nie dzię...
-Wpadniemy- wtrąciła moja czarnowłosa przyjaciółka. Justin uśmiechnął się i odszedł.
-Co ty robisz? Nie chcę tam iść! Nie chcę go spotkać!- oburzyłam się.
-Dlaczego? Jest słodki.
-Słodki?- zaśmiałam jej się w twarz. Dziewczyna przytaknęła. Nie wierzę, że otaczają mnie tacy idioci. Nagle naszą uwagę przyciągnął dźwięk dzwonka i tłum wbiegający do klas. Pożegnałyśmy się i ruszyłyśmy w kierunku naszych klas. Cholera nie chcę tam iść. Muszę zleźć jakąś porządną wymówkę. Chociaż wszyscy moi znajomi tam idą. Raz się żyję.

Po lekcjach...
Dom Meredith...

     Od kilku minut siedziałyśmy w salonie czekając, aż Kyle przyjedzie po nas swoim samochodem. Wciąż nie byłam przekonana czy wizyta w StripArena to dobry pomysł. Oglądałyśmy kolejny odcinek Glee gdy ktoś zapukał do drzwi. Po chwili stanął obok nad Kyle każąc nam wstać i wsiadać do samochodu. Wykonałyśmy jego polecenie. Pod długiej drodze wysiadłam z samochodu z bolącą głową. Całą drogę dziewczyny rozmawiały o Justinie. Dowiedziałam się o nim wielu rzeczy, o których nigdy nie chciałabym wiedzieć. Skąd one wiedzą jak całuje, w jakiej pozycji sypia?
    Staliśmy teraz przed wielkim budynkiem, w którym mieścił się tor wyścigowy. StripArena. To ostatnie miejsce, które mama pozwoliłaby mi odwiedzić. Weszliśmy do środka pokazując wcześniej wręczona przez znajomego Kyla przepustki. Łysy mężczyzna wpuścił na do środka. Było tutaj więcej ludzi niż myślałam. Rozglądałam się w poszukiwaniu Justina.
-Szukasz Justina?- zapytała Ariana uśmiechając się. Znała odpowiedź, ale na wszelki wypadek wolała się upewnić.
-Nie
-Jasne...
Szliśmy w głąb korytarza mijając pijanych już ludzi. Rzucali sprośne komentarze  w naszą stronę. Postanowiłam to zignorować. Wyobraziłam sobie Justina na ich miejscu. Nie zachowywałby się tak. Co ja gadam, przecież ja go nie znam. Może teraz siedzi w kiblu z jakąś laską i się liżą. Widok Justina z dziewczyną przysporzył mnie o dreszcze. Prędko wybiłam tę myśl z głowy. Siedzieliśmy teraz na trybunach, a ja wciąż rozglądałam się w poszukiwaniu Justina. Nagle tłum zebrany na trybunach ucichł. Na wielkiej scenie znajdującej się na środku całego toru, pojawił się rudy mężczyzna. Krzyczał coś do mikrofonu, a tłum klaskał i wiwatował. Nie słuchałam go. Moja głowa była wciąż zajęta przez brązowookiego chłopaka. Zobaczyłam, że dosiadł się do nas Ryan i nie znany mi chłopak. Uśmiechnęli się do mnie witając się ze mną. Znowu spojrzałam na rudego faceta. Teraz wymieniał uczestników wyścigu. Oparłam głowę o ramię Meredith gdy nagle usłyszałam coś co spowodowało, że podskoczyłam. Mężczyzna stojący na scenie krzyknął kolejne nazwisko, a tłum oszalał:
-Justin Bieber




Od autorki:

PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM

za to że tak późno dodaję rozdział, ale dużo się działo i nie miałam czasu.
Wiem, że rozdział jakiś dziwny. Nie przemawia do mnie, ale starałam się bardzo, więc proszę o komentarze. Oglądajcie też i komentujcie zwiastun!

Do następnego rozdziału

CZYTASZ=KOMENTUJESZ
                                                                                                                      xx

5 komentarzy:

  1. jak dla mnie świetny <3 czekam do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa zajebisty ! *.* czekam na nn ;* !

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział ciekawy, ale często gubisz przecinki i kropki, radziłabym to poprawić. Poza tym nie zauważyłam jakichś większych błędów.
    Zapraszam, do mnie http://its-like-youre-screaming.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się ciesze, że znalazłam twoje opowiadanie, naprawdę. Ciekawy pomysł na historię. tym bardziej, że uwielbiam wyścigi i chłopaków ścigających się. No i jest nim Justin, boże, idealnie vdgfjdsagfsdjadf. Masz bardzo lekki i przyjemny styl. Jestem bardzo ciekawa jak Justinowi pójdzie w wyścigu no i jak rozwinie się jego znajomość z Jo. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Życzę dużo weny. Możesz być pewna, że zyskałaś nową, stałą czytelniczkę. x
    Ps. Mogłabyś wyłączyć weryfikację obrazkową? Utrudnia komentowanie no i z pewnością nie tylko ja z całego serca jej nienawidzę. :)

    Miałabyś chwilkę, aby zajrzeć do mnie? Z chęcią poznam twoją opinię. x http://infinite-feelings-fanfiction.blogspot.com/ Z góry dziękuję. x

    OdpowiedzUsuń